sobota, 21 czerwca 2014

Jezus Wege

Jezus był wege. I ta informacja w połączeniu z informacją, że jedzenie zwierząt przynosi choroby zmotywowała mnie do stopniowego odejścia od mięsa. Więc sprowadza się to do grzechu, a jak wiadomo w zdrowym ciele zdrowy duch. Przyjrzyjmy się teraz ludziom. Wierzącym, a konkretnie chrześcijanom. Chodzą do kościoła. Ale tylko dlatego żeby przyjść. Większość dożywa 80-tki. Większość przejawia liczne choroby. Udręki. Nieszczęścia.

Skoro zatem mieszane - mięsne jedzenie sprowadziło do powstania kamieni i pasożytów, to tym samym zabijanie zwierząt przyczynia się do grzechu, ciężkiego grzechu - nie zabijaj. A kto z chrześcijan spowiada się z zabijania i jedzenia zwierząt? Oprócz mnie? Pewnie nikt. A dlaczego? Bo żaden z księży nie wie, nie chce wiedzieć, albo nie przyjmie do wiadomości Jezusa Wege.

Czy Jezus kazałby ci zabić karpia na święto? Czy może oddawać cześć? Bo księża sami promują tradycję, a i sami nie wyglądają lepiej - wypasione brzuchy świadczą o powstawaniu chorób. Pewnie, że nie wszyscy tacy są, ale ogólny stereotyp to otyły ksiądz. Zresztą jak 80% wiernych.

Grzech to choroba. Dlatego chorujemy, bo grzeszymy i według mnie jest to nierozerwalna więź, udowodniona nawet naukowo. A nikt z księży nie zwraca uwagi na grzech niezabijania w sensie zwierząt. Co więcej można się natknąć na artykuły, że wegetarianizm/weganizm to jakiś szatański nurt. Że to powstanie nowej sekty.

I tu się pojawia problem. Czego się księża boją? Że wege potrafią opanować swój umysł? Że do ich kazań nikt się nie będzie stosował? Że przez tyle lat wprowadzali wiernych w błąd?

Mimo to nierozsądnie jest odchodzić od kościoła. Zarówno Gabriela Wittek otrzymała objawienia jako komentarz do ewangelii Chrystusowej i odnośnie Jezusa Wegetarianina, ochrony zwierząt i wielu innych ciekawostek według mnie mają swoją rację, gdzie grzech sprowadza chorobę, jednak panuje tam tendencja do oddalenia się od kościoła. Do oddalenia się od fałszywych księży. Na logikę sprawa jest jasna, skoro księża namawiają do jedzenia zwierząt nawet na święta, to należy się od nich odłączyć.
I tu pojawiają się inne objawienia - Vassuli Ryden, gdzie nie ma konkretnych słów odnośnie niezabijania i niejedzenia zwierząt (można się tam chwycić jakiegoś zdania, w stylu kto czyta niech rozumie), ale jest o chodzeniu do kościoła, o modlitwie i przyjmowaniu komunii i o karze dla księży za ich grzech. Więc wegechrześcijanin chodzi do kościoła i modli się jak zawsze, nie stosując się do tradycji w zabijaniu zwierząt.

Następna sprawa tyczy się ohydy spustoszenia, czasy ostateczne. Poprzez masowe jedzenie zwierząt, czyli mordowanie, następuje skutek - co zasiejesz, to sobie zbierzesz. Tak samo jest z jelitem grubym, gdzie gnije mięso i rozrastają się pasożyty, i w efekcie zbieramy choroby. Więc natura oddaje nam to, na co zasłużyliśmy. Anomalie pogodowe, epidemie, nieszczęścia. Nic nie dzieje się przypadkiem.

Tylko, kogo to obchodzi? Skoro nawet najgorsze choroby, które spotykają ludzi nie odstrasza ich do przejścia na zdrowszą dietę, bo ich zdaniem, żyją żeby umrzeć. Po co żyć w takim badziewnym świecie? Po co odmawiać sobie przyjemności? Poza tym na choroby są lekarstwa, więc można się truć dalej.

Ja przeszedłem na wege ostatecznie przez Jezusa, wg ewangelii życia doskonałego i to moja główna motywacja, by żyć z jakimś tam honorem (oraz żeby sprawdzić fakty i mity na własnej skórze odnośnie naukowego punktu widzenia i żeby nie dokarmiać firm farmaceutycznych).

Mimo wszystko polecam opierać się na własnym rozsądku. Choroba -> Grzech.

Z Biblii

„Potem rzekł Bóg: Oto daję wamwszystkie rośliny na całej ziemi,które rodzą ziarno, i wszystkie drzewa,których owoce mają w sobie nasiona.One powinny wam służyć jako pożywienie.Zaś wszystkim dzikim zwierzętom,wszelkiemu ptactwu niebiosi wszystkiemu, co się porusza na ziemii ma w sobie tchnienie życia,daję na pożywienie wszystkie zielone rośliny.I stało się tak.I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił,a było to bardzo dobre”.Genesis 1,29-31

11 "Co mi po mnóstwie waszych ofiar? -
mówi Pan.
Syt jestem całopalenia kozłów
i łoju tłustych cielców.
Krew wołów i baranów,
i kozłów mi obrzydła.
12 Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną,
kto tego żądał od was,
żebyście wydeptywali me dziedzińce?
13 Przestańcie składania czczych ofiar!
Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu;
święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań...
Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości.
14 Nienawidzę całą duszą
waszych świąt nowiu i obchodów;
stały Mi się ciężarem;
sprzykrzyło Mi się je znosić!
15 Gdy wyciągniecie ręce,
odwrócę od was me oczy.
Choćbyście nawet mnożyli modlitwy,
Ja nie wysłucham.
Ręce wasze pełne są krwi." Izajasz 1,11-15


Inne

V ewangelia
"To jest moje słowo" (Gabriela Wittek odwodzi od Kościoła, więc nie na wszystko trzeba zwracać uwagę, i jeszcze jakieś kosmiczne brednie...)
Prawdziwe życie w Bogu (w orędziach z kolei nie ma konkretów odnośnie niespożywania mięsa, jedynie poszczenie o wodzie i chlebie)


Każdy decyduje za siebie, jak się będzie odżywiał, a jakiekolwiek usilne działania fanatycznych wegetarian tylko pogorszy sytuację. Można promować zdrową dietę i na tym koniec. Wiele też zależy od miejsca zamieszkania (czyli co ludzie mają jeść w Grenlandii, Syberii? ). Poza tym w Biblii są również przyzwolenia do jedzenia mięsa, więc chrześcijanin nie musi być wegetarianinem. Ludzie od tysiącleci polowali na zwierzęta, tylko że wtedy były czyste, żyli w czystym środowisku. A teraz żyje więcej ludzi, na niekorzyść środowiska, i potrzeba więcej pożywienia, a zwierzęta traktuje się jako przedmiot zysku. Wegetarianizm pozwala na zbilansowanie problemu wyżywienia. Mięsożercom polecam Dietę Hunzów - po prostu jadać mięso jak najrzadziej, za to jak najlepszej jakości, a jako rarytas będzie lepiej smakował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz