środa, 16 lipca 2014

Ułóż jadłospis dla siebie

Jeżeli nie wiesz, na jaką dietę się zdecydować, od razu polecam układanie wg diety rozdzielnej, a następnie wg grupy krwi.
Oraz koniecznie stosuj się do rad:

  • Niepopijanie posiłków, czyli przed posiłkiem, albo godzina po posiłku
  • Dokładne przeżuwanie, tak aby kęs stał się jak najbardziej wilgotny
  • Jedz pomału, ale tyle, ile potrzebujesz
  • Ostatni posiłek na 2-3 godziny przed snem, najlepiej pić tylko wodę
  • Czas trwania dla węglowodanowych posiłków to około 2 godzin, a dla białkowych 2-3 godziny (licząc od zakończenia spożywania posiłku)
  • Owoce jedz na czczo, na 20 min przed posiłkiem lub jako osobny posiłek śniadaniowy, nie jedz owoców z grupy kwaśnej i półkwaśnej (jabłka, pomarańcze, arbuzy) po godzinie 16 



WĘGLOWODANY


Ziemniaki
Kukurydza
Ryż
Kasza jaglana, gryczana itp
Zboża, płatki, otręby
Pełnoziarniste pieczywa
Słodkie owoce: banany, daktyle, figi


GRUPA NEUTRALNA DLA WĘGLOWODANÓW

Warzywa: brukselka, kapusta, brokuł, kalafior, brukiew, rzepa, gorczyca, kalarepa, chrzan, burak, seler, szpinak, marchewka, cykoria, szparagi, pora, sałata, rzodkiew, rzeżucha, papryka, pietruszka, bakłażan, dynia, czosnek, awokado, zielony groszek, fasolka szparagowa, oliwki, cebula, grzyby
kiełki, zioła, przyprawy
ogórek zielony, świeży kabaczek, patison, cukinia (surowe niszczą witaminę C)
kiszone warzywa: ogórki kiszone, kapusta kiszona itp
Tłuszcze roślinne (najlepiej tłoczone na zimno) w rozsądnej ilości
Suszone owoce (przy nich lepiej nie dodawać tłuszczy)
Pozostałe, w niedużej ilości: nasiona słonecznika, pestki dyni, mak, sezam, wiórki kokosowe, migdały
produkty odzwierzęce typu żelatyna, masło, śmietana, smalec, zakwaszony nabiał (kefir, maślanka, twarożek, jogurt)



BIAŁKA

Warzywa strączkowe: fasole, soczewice, ciecierzyce, groch, bób, soja (i przetwory sojowe)
Orzechy - wszystkie rodzaje
Nasiona, pestki
Wieprz, wołowina, ryby, drób itp jajka, ser biały i żółty itp

GRUPA NEUTRALNA DLA BIAŁEK

gotowany pomidor, koncentrat pomidorowy
Warzywa: brukselka, kapusta, brokuł, kalafior, brukiew, rzepa, gorczyca, kalarepa, chrzan, burak, seler, szpinak, marchewka, cykoria, szparagi, pora, sałata, rzodkiew, rzeżucha, papryka, pietruszka, bakłażan, dynia, czosnek, awokado, zielony groszek, fasolka szparagowa, oliwki, cebula, grzyby
kiełki, zioła, przyprawy
ogórek zielony, świeży kabaczek, patison, cukinia (surowe niszczą witaminę C)
kiszone warzywa: ogórki kiszone, kapusta kiszona itp
produkty odzwierzęce typu zakwaszony nabiał (kefir, maślanka, twarożek, jogurt)


Teraz wybierasz swoją grupę krwi i odrzucasz wszelkie potrawy. Jeżeli faktycznie czujesz się po konkretnym posiłku lepiej, to znaczy że możesz go spożywać, a te które osłabiają to lepiej wcale nie jeść.

Polecam układać tak jadłospis, żeby śniadanie było owocowe lub węglowodanowe, obiad węglowodanowy lub zamiennie białkowy a kolacja białkowa, jeśli obiad był węglowodanowy. Produkty odzwierzęce lepiej jadać maksymalnie 3 razy w tygodniu (zamiast wieprzowiny można zjeść twaróg, albo jajecznicę).
Śniadanie: owocowe i/lub węglowodanowe
Obiad: węglowodanowy lub białkowy
Kolacja: węglowodanowy lub białkowy (w zależności od obiadu)

Na przekąski orzechy lub produkty mleczne (fermentowane). Najlepiej łączyć w danym dniu np ziemniaki na obiad, a mięso na kolację / lub kasza na obiad a na kolację strączki. Jeżeli nie da rady zjeść strączków, to warto zjeść garść orzeszków, a na kolację kaszę gryczaną (niepaloną).

Każda dieta wymaga oczyszczania organizmu z kamieni/pasożytów (wg zaleceń lekarza...).

Jeżeli chcesz stosować dietę wegetariańską/wegańską/witariańską to zbadaj krew i wg zaleceń lekarza stosuj suplementację.

Najważniejsza zasada jest taka, żeby jedzenie dodawało energii, żeby po jedzeniu nie czuć zmęczenia czy otępienia.

Ale mimo wszystko chciałbym wierzyć w to, że człowiek jest roślinożercą bez względu na grupę krwi, tylko czy to nie mięsna ewolucja sprawiła, że człowiek jest skazany na jedzenie mięsa? O czym świadczy niedobór witaminy B12?

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Gotowanie kasz

Najpierw chciałbym zaznaczyć czym są produkty zakwaszające, a czym alkalizujące. Otóż, to co nie wymaga od organizmu własnych zasobów do przetrawienia jest zasadotwórcze, a to co organizm zużywa do trawienia jest kwasotwórcze. Zużywa się głównie wapń, ale np do strawienia cukru potrzeba jeszcze kilku innych minerałów.
Wyjątkowo sok z cytryny wypłukuje wapń, ale przy okazji oczyszcza organizm, z kolei cała cytryna jest alkalizująca. Świeże owoce i warzywa też są zasadotwórcze, nie wiem jak z gotowanymi czy smażonymi, ale raczej będą zakwaszać.
Oczyszczone mąki, ryż biały (prażona kasza gryczana zawiera o połowę mniej minerałów - lepsza biała kasza gryczana) pozbawione są minerałów, ale razowe również zakwaszają, tylko mniej.
Podobnie się dzieje, kiedy kaszę/ryż gotujemy z wylewaniem wody, dlatego należy przestawić się na zdrowszą wersję gotowania.

Ja robię tak, w formie najbardziej uproszczonej:

Odmierzam kaszę/ryż, np 500g oraz dwa razy tyle wody (najlepiej mineralna, można zastąpić bulionem warzywnym, albo kranówka)
Wybieram gorsze ziarenka, kaszę przepłukuję pod bieżącą wodą na sitku
Zanim się woda zagotuje (około 80 st C, ewentualnie do wrzątku) wsypuję kaszę. Do tego sól, przyprawy, wymieszam i pilnuję, by sobie bulgotało na małym ogniu.
Woda wchłonie po 15-20 min (dla ryżu dłużej, poza tym z dodatkiem soli wychodzi chyba twardawo), zostawiając  takie dziurki, to wyłączam ogień i zostawiam, żeby sobie jeszcze doszło.
Tutaj czasem dolewam oleju roślinnego.

Kasza czasem wyjdzie sypka, a czasem kleista, to chyba zależy od ilości wody, gdy da się więcej i mocniej się zagotuje kasze, choć nie wiem, jaka wyjdzie taką zjem :)

Takie gotowanie dotyczy również kaszy/ryżu w woreczkach, po prostu nie kierujemy się instrukcją na opakowaniu, gdzie jest napisane, żeby na jeden woreczek (100g kaszy) zalać litr wody, a składniki później odlać do zlewu.

Jeżeli gotujemy warzywa, czy obrane ziemniaki, to wodą po nich można zalać kaszę.

niedziela, 22 czerwca 2014

Głodówki lecznicze

Oczywiście polecam stosować głodówkę (dobrze robi nawet mięsożercom), ale najpierw trzeba dokładnie poczytać instrukcję. Chodzi o wchodzenie do głodowania, czyli nie jemy ciężkostrawnych strączków na kilka dni przed (a tym bardziej mięsa), ani żadnych produktów oczyszczonych (słodyczy itp). Można zacząć od postu Daniela (gdzie jada się niskowęglowodanowe i niskobiałkowe warzywa i owoce), żeby błonnik oczyścił jelito grube. Następny etap, takiej rygorystycznej głodówki, to picie tylko wody.
Wychodzenie z głodowania jest najważniejsze, bo może skończyć się śmiercią. Tyle ile się głodowało, tyle powinno trwać proces przygotowawczy, czyli po trzech dniach głodowania powinno przez trzy dni się wypijać rozcieńczone świeże soki, później nierozcieńczone. Chociaż nie mam w tym doświadczenia (u mnie post trwał dzień-noc-dzień) to należy zachować ostrożność i stopniowo rozszerzać menu. Może to być szybciej na przykład po 3 dniach głodówki, jeden dzień sokowy, drugi owocowo-warzywny, trzeci z dodatkiem zboża, ale o tym wypisano szczegółowo na innych stronach, poświęconych głodówkom.

Jednak ja zalecam stosowanie postu dopiero po całkowitym oczyszczeniu kamieni z wątroby, bo będziecie się zatruwać.
Przydatne są lewatywy - organizm pobiera trujący pokarm z jelita grubego, dlatego pojawiają się zawroty głowy.
Jeżeli pojawi się niepokój, to lepiej zakończyć post i zacząć proces wychodzenia.
Przy kilkunastodniowym poście powinien pojawić się biały nalot (biały nalot również wskazuje na Candidę, ale przy poście organizm wydala w ten sposób toksyny) na języku i jest to podobno znak, że organizm się oczyścił i można wychodzić z głodówki. Osoby szczuplejsze post trwa do około 20 dni, a normalniejsze lub otyłe około 40 dni.

Dla postów są przeciwskazania, więc każdy osobiście musi się z nimi zapoznać. Ale zawsze można pościć owocowo-warzywnie przez jeden dzień i raz w tygodniu, w ten sam dzień, na przykład w piątki. Podobno takie cykliczne posty daję lepsze efekty, niż raz do roku jakiś 7-dniowy. Nie wiem, tylko o tym czytałem.

Innym rodzajem postu, to niedojadanie.

Produkty wegańskie

Produkty wegańskie

Czytajcie skład!
Interesując się produktami wegańskimi sprawdziłem wegańskie sklepy internetowe. No niestety, ale większość tych sojowych pasztecików, batoników czy innych słoikowych produktów mnie nie zachwyciła. Po pierwsze, przykładowo, do kiełbaski sojowej dodawana jest skrobia pszenna. Raz, że skrobia to produkt oczyszczony (skrobia to same węglowodany, a mąka jest z dodatkiem białka, naturalnie występującego w zbożu <typ 2000>),  dwa, że nie powinno się łączyć grupy białkowej (soi) z grupą węglowodanową (skrobia pszenna), chociaż odkąd stosuję dietę rozdzielną, a teraz w dodatku wegańską, to nie próbowałem zjeść pasty fasolowej z chlebem - opieram się na badaniach Tombaka i Haya o niełączeniu.
Poza tym w innych dodawano utwardzony tłuszcz roślinny, cukier i przeróżne chemiczne stabilizatory. Pierwszy lepszy ser wędzony, zdrowy bo wegański. Rzeczywiście? W składzie woda, olej, dodatki i aromaty. Nie ma nic wartościowego. Dlatego przestrzegam, że nawet jak coś jest wegańskie, to nie znaczy, że jest zdrowe, to już więcej wartości mają zwierzęce parówki, bo przynajmniej dodano tam MOM, a takie wegeprodukty bazują na oleju i aromatach. Papier spryskany perfumami.
Ale można znaleźć produkty, których składniki są dość przyzwoite. Jedyny minus to ich cena, dlatego jeśli będzie więcej wegan, to cena stopniowo spadnie.
Osobiście życzyłbym sobie, by takie pulpety fasolowe nie zawierały dodatków węglowodanowych i na odwrót, ale takich czasów się chyba nie doczekam. Mielone kotlety wegańsko-rozdzielne.

Produkty bezglutenowe

Podłączając się pod temat, bezglutenowe chlebki nie zawierają w składzie białka (0,01g/100g produktu). Są tak samo oczyszczone, jak chleby powszednie, pszeniczne. I to prowadzi do ogólnej tendencji jedzenia mięsa, czyli uzupełniania brakujących aminokwasów. Tak samo słodycze bezglutenowe, czy inne podejrzane wypieki. Każde zboże pełnoziarniste, zawiera białko, w różnych proporcjach (amarantus i bodajże komosa ma wyrównane 8 aminokwasów, więc bardzo polecam).


Przestroga dla wegan

W związku z powyższym, jeżeli będziecie jadać oczyszczone skrobie i słodycze z cukrem (inne używki), zakwaszacie organizm oraz dokarmiacie Candidę. Potem brakuje wam wapnia, który organizm zużywa do trawienia.
Więc pozostaje albo całkowicie zdrowe produkty, w żadnym stopniu oczyszczone, albo suplementacja.
PS. Weganie i tak muszą suplementować B12, niestety.

Objawy niedoboru: witaminy B12.


sobota, 21 czerwca 2014

Brakujące źródła wiedzy

Niemal we wszystkich tekstach o zdrowiu napotykałem się na brak wiedzy. Pełne wyzdrowienie organizmu to oczyszczanie z kamieni, z pasożytów i przejście na dietę wegańską. Z chorób pozostają jedynie te genetyczne i urazowe kręgosłupa.
Ponadto napotykam się na dwie strony medalu, czyli kefir jest zdrowy bo zawiera wapń i witaminy, za to kazeinę i cholesterol. Takich przykładów jest bardzo dużo.
Na jednym forum odnośnie diety rozdzielnej napisano, że komuś ta dieta sprowadziła hipoglikemię - bez wiedzy o pasożytach i kamieniach nie mogło być inaczej.

Na przykład Tombak nie brał pod uwagę objawów pasożytów (dlatego, że wystarczy zrobić lewatywę i pościć, ale nie wszystkim się chce), wspominał o zdrowej diecie wege, ale polecał picie kefirów i jedzenie zakwaszonego nabiału.
Tutaj o nabiale:
Mleko - pić czy nie pić?

Z kolei Słonecki i Janus w tekstach o pasożytach nie wspominają, żeby nie jeść produktów odzwierzęcych, co więcej polecają jego spożywanie.
Bardzo dobra rozpiska na temat Candidy:
Grzybica

Nikt z tych panów nie wspomina o oczyszczaniu wątroby, gdzie również gnieżdżą się pasożyty:
Pasożyty

I na koniec odnośnie mięsa:
Mity o mięsie

Kiedy to wszystko ze sobą połączymy, odnajdziemy zdrowie. Jeżeli natomiast będziemy pić tylko miksturę oczyszczającą Słoneckiego, to zawsze pasożyty z wątroby będą się rozmnażać i przedostawać do jelit i nawet po latach picia mikstury choroba powróci. A powróci, przez jedzenie mięsa.

Więc dla zdrowia trzeba się poświęcić. Odstawić to, co jest narkotykiem, oczyścić kamienie i pasożyty i pozostać przy diecie wegańskiej.






Jezus Wege

Jezus był wege. I ta informacja w połączeniu z informacją, że jedzenie zwierząt przynosi choroby zmotywowała mnie do stopniowego odejścia od mięsa. Więc sprowadza się to do grzechu, a jak wiadomo w zdrowym ciele zdrowy duch. Przyjrzyjmy się teraz ludziom. Wierzącym, a konkretnie chrześcijanom. Chodzą do kościoła. Ale tylko dlatego żeby przyjść. Większość dożywa 80-tki. Większość przejawia liczne choroby. Udręki. Nieszczęścia.

Skoro zatem mieszane - mięsne jedzenie sprowadziło do powstania kamieni i pasożytów, to tym samym zabijanie zwierząt przyczynia się do grzechu, ciężkiego grzechu - nie zabijaj. A kto z chrześcijan spowiada się z zabijania i jedzenia zwierząt? Oprócz mnie? Pewnie nikt. A dlaczego? Bo żaden z księży nie wie, nie chce wiedzieć, albo nie przyjmie do wiadomości Jezusa Wege.

Czy Jezus kazałby ci zabić karpia na święto? Czy może oddawać cześć? Bo księża sami promują tradycję, a i sami nie wyglądają lepiej - wypasione brzuchy świadczą o powstawaniu chorób. Pewnie, że nie wszyscy tacy są, ale ogólny stereotyp to otyły ksiądz. Zresztą jak 80% wiernych.

Grzech to choroba. Dlatego chorujemy, bo grzeszymy i według mnie jest to nierozerwalna więź, udowodniona nawet naukowo. A nikt z księży nie zwraca uwagi na grzech niezabijania w sensie zwierząt. Co więcej można się natknąć na artykuły, że wegetarianizm/weganizm to jakiś szatański nurt. Że to powstanie nowej sekty.

I tu się pojawia problem. Czego się księża boją? Że wege potrafią opanować swój umysł? Że do ich kazań nikt się nie będzie stosował? Że przez tyle lat wprowadzali wiernych w błąd?

Mimo to nierozsądnie jest odchodzić od kościoła. Zarówno Gabriela Wittek otrzymała objawienia jako komentarz do ewangelii Chrystusowej i odnośnie Jezusa Wegetarianina, ochrony zwierząt i wielu innych ciekawostek według mnie mają swoją rację, gdzie grzech sprowadza chorobę, jednak panuje tam tendencja do oddalenia się od kościoła. Do oddalenia się od fałszywych księży. Na logikę sprawa jest jasna, skoro księża namawiają do jedzenia zwierząt nawet na święta, to należy się od nich odłączyć.
I tu pojawiają się inne objawienia - Vassuli Ryden, gdzie nie ma konkretnych słów odnośnie niezabijania i niejedzenia zwierząt (można się tam chwycić jakiegoś zdania, w stylu kto czyta niech rozumie), ale jest o chodzeniu do kościoła, o modlitwie i przyjmowaniu komunii i o karze dla księży za ich grzech. Więc wegechrześcijanin chodzi do kościoła i modli się jak zawsze, nie stosując się do tradycji w zabijaniu zwierząt.

Następna sprawa tyczy się ohydy spustoszenia, czasy ostateczne. Poprzez masowe jedzenie zwierząt, czyli mordowanie, następuje skutek - co zasiejesz, to sobie zbierzesz. Tak samo jest z jelitem grubym, gdzie gnije mięso i rozrastają się pasożyty, i w efekcie zbieramy choroby. Więc natura oddaje nam to, na co zasłużyliśmy. Anomalie pogodowe, epidemie, nieszczęścia. Nic nie dzieje się przypadkiem.

Tylko, kogo to obchodzi? Skoro nawet najgorsze choroby, które spotykają ludzi nie odstrasza ich do przejścia na zdrowszą dietę, bo ich zdaniem, żyją żeby umrzeć. Po co żyć w takim badziewnym świecie? Po co odmawiać sobie przyjemności? Poza tym na choroby są lekarstwa, więc można się truć dalej.

Ja przeszedłem na wege ostatecznie przez Jezusa, wg ewangelii życia doskonałego i to moja główna motywacja, by żyć z jakimś tam honorem (oraz żeby sprawdzić fakty i mity na własnej skórze odnośnie naukowego punktu widzenia i żeby nie dokarmiać firm farmaceutycznych).

Mimo wszystko polecam opierać się na własnym rozsądku. Choroba -> Grzech.

Z Biblii

„Potem rzekł Bóg: Oto daję wamwszystkie rośliny na całej ziemi,które rodzą ziarno, i wszystkie drzewa,których owoce mają w sobie nasiona.One powinny wam służyć jako pożywienie.Zaś wszystkim dzikim zwierzętom,wszelkiemu ptactwu niebiosi wszystkiemu, co się porusza na ziemii ma w sobie tchnienie życia,daję na pożywienie wszystkie zielone rośliny.I stało się tak.I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił,a było to bardzo dobre”.Genesis 1,29-31

11 "Co mi po mnóstwie waszych ofiar? -
mówi Pan.
Syt jestem całopalenia kozłów
i łoju tłustych cielców.
Krew wołów i baranów,
i kozłów mi obrzydła.
12 Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną,
kto tego żądał od was,
żebyście wydeptywali me dziedzińce?
13 Przestańcie składania czczych ofiar!
Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu;
święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań...
Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości.
14 Nienawidzę całą duszą
waszych świąt nowiu i obchodów;
stały Mi się ciężarem;
sprzykrzyło Mi się je znosić!
15 Gdy wyciągniecie ręce,
odwrócę od was me oczy.
Choćbyście nawet mnożyli modlitwy,
Ja nie wysłucham.
Ręce wasze pełne są krwi." Izajasz 1,11-15


Inne

V ewangelia
"To jest moje słowo" (Gabriela Wittek odwodzi od Kościoła, więc nie na wszystko trzeba zwracać uwagę, i jeszcze jakieś kosmiczne brednie...)
Prawdziwe życie w Bogu (w orędziach z kolei nie ma konkretów odnośnie niespożywania mięsa, jedynie poszczenie o wodzie i chlebie)


Każdy decyduje za siebie, jak się będzie odżywiał, a jakiekolwiek usilne działania fanatycznych wegetarian tylko pogorszy sytuację. Można promować zdrową dietę i na tym koniec. Wiele też zależy od miejsca zamieszkania (czyli co ludzie mają jeść w Grenlandii, Syberii? ). Poza tym w Biblii są również przyzwolenia do jedzenia mięsa, więc chrześcijanin nie musi być wegetarianinem. Ludzie od tysiącleci polowali na zwierzęta, tylko że wtedy były czyste, żyli w czystym środowisku. A teraz żyje więcej ludzi, na niekorzyść środowiska, i potrzeba więcej pożywienia, a zwierzęta traktuje się jako przedmiot zysku. Wegetarianizm pozwala na zbilansowanie problemu wyżywienia. Mięsożercom polecam Dietę Hunzów - po prostu jadać mięso jak najrzadziej, za to jak najlepszej jakości, a jako rarytas będzie lepiej smakował.

piątek, 20 czerwca 2014

Motywacja

Po pierwsze - choroba


Do zastosowania zdrowej diety, na początku rozdzielnej, zmusiła mnie wysypka. To że miewałem inne alergia i katary to sądziłem, że to choroby, a nie objawy pasożytów. Wysypka jednak uniemożliwiała mi życie, mając zakrwawione, otwarte ranki, pęcherzyki, suchą skórę i tak dalej byłem bliski załamania. Gdyby nie oczyszczanie, chodziłbym nadal do lekarzy po pigułki i kremy. Kto wie, czy celiakia to też nie wynik pasożytów, czy jednak genów. Tak czy siak moje drażliwe jelita pozwoliły mi ustalić, po czym czuję się gorzej, a po czym lepiej.
Także niezdolność do funkcjonowania wymusiła na mnie pierwszą motywację.
Szkoda tylko, że u innych obserwuję poważniejsze wyniszczenie organizmu, ale nie w postaci wysypki, tylko niewydolności np wątroby (która objawia się łukami pod oczami), a mimo to nikt nie chce podjąć się zdrowej żywności. Według mnie takim ludziom za bardzo spodobało się życie w przyjemnym jedzeniu oraz szybkim leczeniu objaw lekarstwami. Ja zdecydowałem się sprawdzić fakty i mity wypisane w internecie na sobie, na własne ryzyko i opłaciło mi się to.

Po drugie - efekty narkotyczne

Zawsze starałem się nie ulegać nałogom, piłem rzadko kawę (raz na miesiąc, czasem wcale przez dłuższy czas), papierosy paliłem biernie, kiedy palacz musiał się zaszczycić dymkiem (więc nigdy nie paliłem), a alkohol gościł u mnie sporadycznie i w ilości do dwóch kieliszków wina (wówczas ze względu na celiakię). Więc uważałem, że żywię się zdrowo, ale nie wiedziałem, że mleko (również piłem i to często, nawet skondensowane i słodzone) oraz nabiał słodzony powoduje uzależnienie. Nie wiedziałem, że słodycze dokarmiają pasożyty oraz że wypłukują składniki mineralne. A obżerałem się równo, ze względu na moją chudość (i tak jestem za chudy, ale jeśli to geny, to nie zmienię tego). No i oczywiście pyszne mięsko, które zjadać nauczyli mnie rodzice (ale nie mieli wiedzy co to jest tak naprawdę zdrowe odżywianie, bo nie wystarczy kawałek ugotowanego brokuła).
Postanowiłem więc pozbyć się wszystkiego, co uzależnia.

Po trzecie - sprawy religijne

O pasożytach, grzybach i kamieniach nie dowiecie się od lekarza, bo oni żerują na niewiedzy pacjenta. Np na biały nalot na języku dostałem lekarstwo do przemywania, na ból gardła - lekarstwo, na katar sienny - lekarstwo, na wysypki - 3 rodzaje maści i tabletki. Oraz przekonanie, że tak już jest, że trzeba z tym żyć. Prawda, o ile choroba jest wywołana genami. Choroby również spowodowane są przemieszczaniem kręgów w kręgosłupie (uciskają nerwy), które można nastawić, jeśli nie są zwyrodnione.
Wracając do tematu, to od księdza też nie dowiecie się, że Jezus był weganinem (albo co najwyżej wegetarianinem, nie wiem, czym się dokładnie żywili). A przynajmniej bazuję na takim stwierdzeniu, bo skoro Jezus jest dobry we wszystkim, to również nie kazałby zabijać i jeść zwierząt. Po piątej nie zabijaj. Więc skoro zabijanie zwierząt przez człowieka sprowadza do zniknięcia współczucia, a samo jedzenie mięsa do chorób, to wniosek nasuwa się samo.
Wycofując mięso nieco zmieniłem swój charakter, ale nie spowodowało, że stałem się święty. Aktualnie swoją huśtawkę nastrojów przyczepiam pasożytom, które ciężko wyplenić. Co będzie dalej - zobaczymy. Na pewno pozostanę przy diecie wege, a na razie zmierzam do 100% wegan.







Wnioski

Zanim osobiście oczyszczę się z kamieni w wątrobie minie kilka tygodni, a może i miesięcy. Teraz mam tak, że czasem spływa po mnie fala drobinek, a uprzednio czuję nacisk w okolicy żeber po prawej stronie. Być może mam jeszcze kamienie i muszę je do końca wycisnąć, a jeśli nie to czas pokaże, co mi to oczyszczanie dało.
Aktualizacja -> po kolejnym, czwartym oczyszczaniu zeszły znów zielone koreczki, pestki i większy kamień, a myślałem, że te zielone się już nie pojawią. W ogóle, że się nic nie pojawi, ale jednak. Na razie uciski w okolicy wątroby ustały, ogólnie chyba poprawiło się trawienie. Po dwóch dniach pojawił się ucisk, a po czterech wysyp kamyczków jak w kamieniołomie. Więc trzeba zrobić za jakiś czas kolejne płukanko.
Bywa zastój żółci - kamyki zatykają przewody i pojawia się żółta biegunka, więc codziennie piję sok z jednej cytryny i łyżka oleju na czczo lub wieczorem (w ciągu dnia lekkie, beztłuszczowe posiłki). Nadal dużo kamieni...

Następna sprawa to mordęga z grzybem Candidą. Jedne objawy się nasilają, a następnego dnia znikają. I tak w kółko. Może w pełni oczyszczona wątroba nie będzie mi już zakłócać flory jelitowej? Przeżyjemy, zobaczymy.

Ale mimo wszystko przed oczyszczaniem organizmu czułem się dziennie zmęczony i senny, miewałem krwotoki z nosa (teraz jedynie, jeśli zakropliłem sobie sok z cytryny do nosa na Candide w jamie nosowej, ale kiedy pożeram dziennie czosnek, to też chyba jest tam zabijana), zielone gluty z gardła, katar sienny (który z resztą raz się pojawia, a raz znika), jelitówki i skurcze brzucha (teraz potrafię rozpoznać ucisk w różnych okolicach brzucha, być może to pasożyty, być może kamienie), bóle głowy typu wbijanie gwoździa, przeziębienia, wysypka od palców rąk po ramiona, depresja (teraz mam huśtawki nastrojów), koszmary (choć nie były straszne, to przez sen wzmagał mi się strach, teraz mi się nic nie śni, albo jakieś bzdety), gulę w gardle, biały język, przyciemnienie w okolicach oczu (teraz chyba nie mam aż tak bardzo), bóle w łopatce, kiedy się położyłem na plecach, mroczki przed oczami, zawsze miałem zatkaną raz jedną, a raz drugą dziurkę nosa (teraz mam odetkane, albo czasem jakiś spływ kataru siennego)

Zimne ręce, gazy i obijania, suchość oczów i sucha skóra rąk (przez zimę) - mam nadal, więc nie wiem, czy to wynik Candidy, celiakii, która ma podobne objawy, czy po prostu naturalne? Jestem za krótko na oczyszczaniu przeciw pasożytom, może za kilka miesięcy te objawy też się poprawią, a jak nie to już tak zostanie.

Różne obserwacje 

Przejście na dietę rozdzielną spowodowało obniżenie wagi i poprawę zapachu stolca. Szybkie uczucie głodu, po posiłkach rozdzielnych, poprawę kilku objawów, ale bóle w różnych miejscach brzucha i cuchnące gazy pozostały.
Oczyszczanie jelita grubego spowodowało, że mój brzuch jest wyprofilowany po bokach, tam musiały się gnieździć te kamienie. Wysyp smrodliwych kup z białymi cząstkami. Obficie śmierdzące. Zmniejszanie wysypki, ale skóra rąk sucha.
Podjęcie diety przeciw pasożytniczej spowodowało często biegunki, półtwarde pół luźne stolce, śluz i kropki krwi w kale oraz różne drobinki, przecinki, czarne kropki (objawy typowe dla włosogłówek) oraz świąd odbytu (pewnie owsiki lub ogólnie candida), walką z nałogiem typu słodycze, poprawę oddychania w nosie i zaniknięcie gula w gardle



Różnica między dietą rozdzielną a mieszaną

To jest udowodnione naukowo, że produkty z wysoką zawartością węglowodanów trawią się innym enzymem niż produkt białkowy. Po zjedzeniu mieszanego posiłku pojawia się uczucie zapchania, senność i zmęczenie. Po zjedzeniu posiłku rozdzielnego, bez obżerania, lekkość i głód. Jedząc osobno mogłem zjeść nawet 3 porcje kotletów, dlatego powinno się posiłek łączyć z warzywami neutralnymi.

Dieta przeciw pasożytnicza

Czyli utrudnianie życie pasożytom pogłębia objawy, np. po zjedzeniu kaszy jaglanej, pojawiają się zawroty itp, zwiększone łaknienie cukru, luźny kał, z wydzieliną

Dieta wege a dieta mięsna

Jedzenie mięsa wg diety rozdzielnej nie powoduje uczucia ciężkości, więc coś się tam trawi, uczucie zaspokojenia, czyli nie wiadomo, czy mięso działa faktycznie jak narkotyk, czy to potrzeba organizmu? Nie lubiłem zbytnio ryb, a przy diecie rozdzielnej pojawiła się ochota na nie. Również na zakwaszony nabiał, np serki wiejskie. Odstawienie produktów odzwierzęcych spowodowało "szukanie czegoś w lodówce", wg mnie trzeba jadać strączki i orzechy w tym wypadku, oraz pełnoziarniste zboża (jedzenie produktów oczyszczonych spowoduje zakwaszenie organizmu, niedobór wapnia i aminokwasów, więc jest to niezbędne). Jeżeli był to głód narkotyczny to teraz przeminął, gdyż nie czuję potrzeby sięgania po mięso/ryby/jaja.
O ile z mleka zrezygnowałem na samym początku, o tyle zakwaszony nabiał gościł u mnie dość często. I tu pojawia się podobne stwierdzenie głodu - nie wiem, czy jest to potrzeba organizmu czy uzależnienie.
Założyłem, że uzależnienie, więc stosuję dietę wegańską.
Jeżeli komuś będzie brakowało takich składników odżywczych, jakie występują w nabiale, to polecam jeszcze przez jakiś czas spożywać kefir lub biały ser, ale proszę obserwować, czy to głód, czy uzależnienie.

Dieta wegańska

Przyznaję, że trzeba posiadać silną wolę, żeby nie wracać do jedzenia produktów odzwierzęcych, ale prawidłowo skomponowana zasila potrzeby organizmu (kasza+strączki). Dieta wegańska w wersji rozdzielnej jest jeszcze trudniejsza, bo nie posmarujemy sobie chleba pastą z fasoli. To dieta dla tych, którzy jedzą żeby żyć.
Z logicznego punktu widzenia, skoro produkty odzwierzęce, w tym nabiał, powodują uzależnienie oraz doprowadzają do stanów chorobowych, to nie powinniśmy tego spożywać. Z kolei wątroba niby potrafi syntetyzować składniki (np aminokwasy z azotu, które pobiera się przez płuca), a zdrowa flora jelitowa dba o resztę składników odżywczych.

Sens w tym, że weganizm weganizmowi nierówny, gdyż dodawanie cukru do potraw (jak to często widziałem w przepisach w wege portalach) dokarmia pasożyty oraz zakwasza organizm, więc zużywa wapń. Poza tym, jak ktoś zje na śniadanie chipsy, na obiad biały ryż, popije colą, a na kolację coś innego nieświeżego, to nadal pozostaje zasada "jesteś tym co jesz" czyli "oczyszczonym". Dlatego przy jedzeniu rafinowanych produktów, nawet wegańskich, istnieje potrzeba uzupełniania w wapń, a w tym zakresie to kefir jest taką szybką dawką, ale kefir zawiera kazeinę, cholesterol, i ogólnie tworzy śluz, więc oprócz tego można spożyć sezam, czy marchew.
Dlatego przy weganizmie należy zachować całkowitą dbałość o zdrowe jedzenie.
Przy okazji każda witamina czy minerał powoduje przyswajanie innej witaminy czy składnika oraz niszczenie. Problemem jest też witamina B12. Wrócę do spożywania jajek i zakwaszonego nabiału, jeżeli mam mieć takie niedobory i sobie tym głowy nie będę zaprzątał.

Zła mikroflora również istnieje na diecie wegańskiej, gdyż pasożyty czerpią składniki zarówno ze słodyczy jak i z owoców, więc cokolwiek jemy, to je dokarmiamy, dlatego tylko produktami przeciwpasożytniczymi trzeba je zabić. Lewatywa jest tu jak najbardziej wskazana, ale pasożyty tkwią w różnych innych organach, szczególnie w wątrobie i jamie nosowej, więc trzeba się wysilić i zjadać czosnek (najlepiej w połączeniu z jabłkiem).

Najważniejsze przy przechodzeniu na dietę wegańską jest właśnie usprawnienie działania organów jelita grubego czy wątroby, inaczej zawsze będzie czegoś brakowało i coś dokuczało.

Dieta wegańsko-rozdzielna

Jest już typowo dla tych, którzy żyją, żeby jeść, moim zdaniem jeszcze bardziej wymagająca od diety wegańskiej-mieszanej. Może się wkradać pewna monotonia - cokolwiek się je, je się to z warzywami. Ciągle warzywa, warzywa i warzywa. Trudność również polega na tym, że trzeba to przygotowywać. Ale wysiłek się opłaca. Poprawia się samopoczucie, zwiększa się żywotność. Coś za coś.











środa, 18 czerwca 2014

Krok czwarty wątroba

No niestety, po pierwszym odblokowaniu wątroby zdałem sobie sprawę, jak źle o nią dbam. Szczególnie potrawy odzwierzęce, smażone, używki i sztuczne niszczą wątrobę, nie wspominając o alkoholu. Oraz ciągłe przejadanie się.

Najpierw zacząłem od picia surowych soczków z cytryn, a potem z marchwi i buraczków. Cytryn wypijałem mnóstwo, dziennie po 2-3 (zaczynając od kuracji cytrynowej od 1 do 5 cytryn a potem do jednej). Następnie znalazłem przepis na miksturę oczyszczającą, ale nieco uproszczoną bo tylko 1 łyżka oleju i jedna cała cytryna, na czczo lub późnym wieczorem.
Powiem tyle, że pomaga, jeśli stosuje się dietę przeciw pasożytniczą. A jeśli nie to objawy wracają, więc albo się weźmiemy w garść i wyeliminujemy pasożyty do końca albo staniemy w tym punkcie.

Po jakimś czasie picia takiej codziennej miksturki nastąpiło coś w rodzaju uwolnienia - biegunka z kilkoma zielonymi koreczkami, choć nie stosowałem typowej kuracji wątrobowej, to jednak wątroba wypluła coś z siebie.

Wtedy postanowiłem przyśpieszyć i zastosowałem kurację wg Tombaka, w nieco mojej wersji (podobno wg Clark jest skuteczniejsza). Metody obydwu kuracji oraz przeciwwskazania do znalezienia w internecie, tam opis jest dokładny i trzeba się zastosować, im lepiej, tym lepszy efekt.
Kurację zaplanowałem na piątek, więc od poniedziałku jadłem wegetariańskie posiłki (wtedy jeszcze nie zamierzałem przechodzić na wege), a w piątek rano na śniadanie jakiś lekki posiłek z bananem, beztłuszczowy, chyba kasza jaglana. Od godziny 14:00 nic się nie je i nie pije. A wieczorem przygotowałem bodajże 150 ml oleju z pestek winogron i nieco więcej z cytryn, jakoś 3/4 szklanki oleju i sok z 4 cytryn. Potem wystarczy skorzystać z gorącego prysznica i usiąść przed TV. Pić co 15 min po dwie łyżki oleju i dwie łyżki soku z cytryny. Najpierw olej, potem sok. Aż do wypicia wszystkiego, tylko że po 22:30 dopiłem resztę, bo mi się już nie chciało siedzieć.

W efekcie czułem jakieś tykanie w okolicy wątroby, a następnego dnia dopadały mnie zielone i kamieniste fale. I to zdziwienie, jak ja to mogłem nosić w sobie. ten cały syf i smród, jaki się ciągnął... Przez tyle lat jedzenia mieszanego i ogólnie zwierzęcego truchła.
Nie robiłem żadnych lewatyw, dlatego przez pół dnia biegałem do WC. Na śniadanie wypiłem coś z cytryn, potem grejpfruta, po 2 godzinach wafle ryżowe, a potem po kolejnej godzinie piłem maślankę na przeczyszczenie. Po południu zjadłem normalny posiłek, ale radzę się wstrzymywać od nadmiernego jedzenia oraz od zbyt tłustego czy smażonego.

Takie kuracje przeprowadziłem w sumie trzy. Potem piłem sok z marchwi około 21 godziny i następnego dnia sypały mi się drobne kamyczki (one są takie ciemne i gumowate, na początku jest zielona pleśń i zielone koreczki)

W okresie oczyszczania miewałem kłucia w okolicy wątroby, choć nie wiem, czy to spowodowane przesuwającymi się kamieniami czy również pasożytami. Albo czy to uczucie nie pochodzi z odcinka jelita grubego (z resztą przed samym oczyszczaniem miewałem gorsze bóle brzucha, a jeśli się już coś robi, to do końca, no i uznałem, żeby nie iść do lekarza z bólem bo przepisze lek na ból, a ja wolę się pozbyć przyczyn).

Tak więc takie oczyszczanie wątroby trwa jakieś pół roku, może nawet więcej. Polecam mimo wszystko wyczyścić się z tego smrodu, która zatruwa organizm.









wtorek, 17 czerwca 2014

Krok trzeci pasożyty

Pasożyty

Ich obecność wykryłem po objawach głównie zmęczenia, białego języka i stolca, który powinien być twardawym, brązowym bananem, a był zbyt rozmiękły. I ciągoty do słodyczy, bo przecież nie zrezygnowałem ze święta brzuszka i cały czas dokarmiałem moje żyjątka.

Dlatego dobrałem dietę przeciwpasożytniczą. W internecie jest wiele niezgodności, bo na jednych stronach pisze, że trzeba jeść niskowęglowodanowo, czyli coś w stylu diety dukana, po 2-3 posiłki mięsa dziennie. Inni polecają ziemniaki, a inni twierdzą, że ziemniaki są szybko zmieniane w cukier. Według mnie każde pożywienie ma dwie strony medalu, bo niby mięso nie zawiera węglowodanów, ale gnije w jelitach i wzmaga tworzenie się złej mikroflory, natomiast węglowodany dokarmiają wszystkie bakterie i pasożyty.
Ogólnie pasożyty żywią się wszystkim tym, co najlepsze. I rosną cały czas w siłę. Nawet jeśli zastosujemy post, to też będą się odżywiać rezerwami, choć w tym wypadku niektóre ogniska grzybów obumrze.

Trzeba wiedzieć, że wszystko co przetrawimy płynie w naszej krwi. Czyli możemy dokarmiać grzyba w jamie nosowej, albo guzki w różnych organach innych niż jelito grube.
Post i lewatywy wydaje się skuteczną walką z pasożytami, ale takie zabiegi trzeba cyklicznie powtarzać, bo owsiki bodajże co kilka tygodni się na nowo rozwijają, a w formie cyst są podobno trudno zniszczalne, więc trzeba sobie cierpliwie poczekać nawet kilka lat.

Moja obserwacja

Nie doszukiwałbym się w sobie żadnych pasożytów, gdyby po przejściu na dietę rozdzielną nie odczuwałbym np ciągłego zmęczenia. Chciałem tylko wyleczyć pokrzywkę, a niestety wyleczyłem o wiele więcej niż byłem w stanie pojąć. W ogóle pewne objawy Candidy nie zaliczałem do jakichkolwiek objawów (uczucie "kulki" w gardle - teraz jakoś inaczej mi się przełyka).
Po pierwsze po zjedzeniu kaszy jaglanej odczuwałem zmęczenie, to obniżenie cukru we krwi wg mnie, spowodowane bytnością grzybów, które żywią się cukrem płynącym we krwi, a skoro węglowodany w kaszy jaglanej są stopniowo uwalniane, toteż stopniowo spadał poziom cukru.
Więc to nie dieta rozdzielna, ani kasza powoduje hipoglikemię tylko pasożyty. Czytałem na forum, że ktoś nie polecał tej diety (>>>rozdzielnej), bo z brakiem odpowiedniej wiedzy uznał, że wywołuje choroby. Tak samo z niedowagą, czy z pogorszeniem wysypki (nie znam się na AZS czy innych poważnych chorobach wywołanych genetycznie), ale zdrowe odżywianie nie może wywoływać chorób. To pasożyty, które zostały naruszone uwalniają toksyny, aby ich żywiciel (czyli człowiek) zostawił je w spokoju.

To pasożyty kierują nawet naszymi uczuciami, a poprzez uwalniane toksyny nakazują jeść niezdrowe i uzależniające pokarmy.

W praktyce przedstawia się to następująco (przynajmniej u mnie): mam ochotę najeść się słodyczy, więc pożeram coraz większe ilości cukierków i batoników. Mimo że mam dość, to po chwili wchłaniam kolejną porcję, aż poczuję przejedzenie. Następnego dnia znów pojawia się ochota na słodycze, a mimo że przez miesiąc się od nich powstrzymywałem, to przez jedno skuszenie mam codzienne ciągoty. Jednak starając się to zwalczyć, postanawiam zjeść czosnek z jabłkiem na śniadanie. Efekt? Mimo że miałem prawidłowe stolce przez czas jedzenia słodyczy, to teraz pojawiła się fala biegunki, a nawet dwie, jakąś godzinę po zjedzeniu czosnku.
Niektórzy uznaliby, że to czosnek powoduje biegunkę, ale nie! To umierające pasożyty i grzyby, wywołują tak silne toksyny, że nie dość, że rozpuszczają g...no to niszczą resztę organizmu, stąd pojawia się huśtawka nastrojów i nagłe wyczerpanie. Dlatego dziennie jadam ten czosnek z jabłkiem, a po paru dniach stolec staje się pół na pół ukształtowany. Czyli uzdrawiam swoją florę jelitową.
Trzeba rozpoznawać objawy pasożytów i przetrzymać okres oczyszczania.
Inną obserwacją to poranne wstawanie. Im później się budzisz, tym więcej w tobie grzybów, bo organizm jest przemęczony toksynami (ewentualnie kamienie w wątrobie - wątroba również musi się zregenerować, jeśli poprzedniego dnia się przejadaliśmy lub jedliśmy niezdrowo).

Jak się pozbyć pasożytów?

Niestety, trzeba się uzbroić w cierpliwość. Ja stosowałem diety rozdzielno-mięsne na samym początku, ale stopniowo wycofywałem się z mięsa, pozostając przy zakwaszonym nabiale (kefiry). Ale je również wycofywałem i teraz staram się na 100% wegańsko. I co najważniejsze to wycofywanie słodyczy, które zastępuję owocami.
Czyli pierwsza rzecz, to zmierzanie do diety wegańskiej (rozdzielnej), eliminacja wszystkich niezdrowych produktów (mięso/jaja/ryby/nabiał/sztucznie przetworzone/używki). Trzeba przezwyciężyć umysł.
W diecie "niejedzenia" (czyli że stopniowo odkłada się wszelakie pożywienie, a potem nic nie je i nie pije - nie polecam) natknąłem się na cytat, który brzmiał mniej więcej tak, że jeśli masz ochotę na coś niezdrowego, to znaczy, że tkwią w tobie pasożyty, które tego potrzebują. I to się sprawdza. Pijesz kawę? Nie możesz obejść się bez papierosa? Stajesz się nerwowy i rozdrażniony? Ciekawe dlaczego?
Ja tak mam ze słodyczami, chociaż teraz tłumaczę to sobie, że na diecie wegańskiej nie pasuje czekolada. Ale przyznaję, że jedzenie słodyczy to nałóg. Łatwiej mi było rzucić mięso (ale dopiero po stopniowym przechodzeniu na diecie rozdzielnej), trochę trudniej było z serkami wiejskimi i kefirami (które mi nigdy nie smakowały, a zacząłem je spożywać, bo polecał je Tombak).

Następnym krokiem to jedzenie wszystkiego, co zabija i co nie sprzyja pasożytom. O ile nie zdecydujecie się na post z lewatywą, to można jeszcze iść do lekarza, może akurat przepisze coś na robaki, albo zastosować jakieś suplementy, do znalezienia w necie (nie będę nic reklamował, bo nie używałem tego).

Króluje czosnek. Potem cebula, imbir, chrzan (surowy, nie ze słoika).
Ja jadam czosnek z jabłkiem, bo zmniejsza ostrość i da się to jakoś pogryźć, chociaż i tak wypala mi całą buzię. Codziennie, aż ochota na słodycze minie. Oraz wyreguluje się prawidłowość stolca.

Surowa marchewka i świeże soki z marchwi, pomagają przy pasożytach. Przy okazji zmiękczają kamienie w wątrobie, więc codziennie 1-2 szklanki dobrze jest wypijać. Pasożyty jeszcze nie lubią pestek dyni (świeżo łuskanych), kminku, oregano...

Kapusta kiszona i sok z kapusty kiszonej również się sprawdza przy pasożytach. Szczególna moja obserwacja, to skurcz nogi właśnie po zjedzeniu kiszonej kapusty oraz kaszel. A do objawów jakiegoś tam robala właśnie należały skurcze, więc pewnie wydalił jakąś toksynę.

Cytryny i grejpfruty. Oczyszczają z toksyn, ale na bardzo rozległą kandydozę trzeba wypić duże ilości soku z cytryny (tu się przedstawia kuracja Tombaka na 200 cytryn). Dobrze się sprawdza łyżka oleju roślinnego z jedną cytryną na czczo lub wieczorem (takie połączenie wpływa również na oczyszczanie kamieni z wątroby, więc jeśli pojawia się ciężar w okolicach żeber po prawej stronie, to dobrze przygotować się na odblokowanie wątroby). Ewentualnie mikstura pana Słoneckiego, której nie stosowałem.

Głodówka lecznicza i post Daniela. To naturalne leczenie organizmu, ale trzeba pamiętać, że tyle dni, ile trwa głodówka, tyle czasu trzeba z niej wychodzić, pijąc rozcieńczone soki, a potem stopniowo z dnia na dzień poszerzać menu, więc 2-dniowa głodówka trwa 3-4 dni. Ja polecam raz na tydzień zastosować jakiś post, czy to na samej wodzie, czy na neutralnych warzywach, a dopiero po pozbyciu się pasożytów, po oczyszczeniu wątroby, przeprowadzić jakiś dłuższy post, wedle własnego uznania.

Według mnie to tyle, jeśli chodzi o stopniową eliminację pasożytów. Jeżeli komuś się spieszy to niech sobie machnie lewatywę, ale i tak we krwi będą jeszcze krążyły jajeczka czy zarodki. A powrót do używek to powrót do nałogów i powtórne rozmnożenie się grzyba Candida i otwarcie drogi pasożytom, nawet po latach, bo bakteria Candida stanowi 20% dobrej mikroflory i zawsze tam pozostanie. Niestety, ale jesteś tym, co jesz.

Dieta przeciwpasożytom

Pozbywamy się wszelakiego mięsa, ryb, jaj, nabiału, używek i wszystkiego co przetworzone. Wszystkiego, co zawiera dodatek cukru i octu. Wszystkiego, co oczyszczone, a najlepiej również zbóż glutenowych (pszenica i jej odmiany durum, kuskus, manna itp, żyto, jęczmień, owies), a nawet owoce suszone.
W pierwszym etapie dobrze jest odpuścić ze słodkich owoców, chociaż lepiej sięgnąć po banan niż z powrotem do słodyczy oraz ze strączków i orzechów. Po kilku tygodniach można je wprowadzić.

Eliminujemy inne produkty po których nasilają się objawy (proszę zwracać uwagę na to, że po czosnku na pewno poczujecie się gorzej). U mnie np pojawiała się niewielka wysypka po pomarańczy, ale co kilka tygodni wracałem do niej i czasem się pojawiała, a czasem nie, więc ciężko to stwierdzić.

Do jedzenia pozostają kasze jaglane, gryczane, ryż brązowy, komosa, amarantus i podobne.
Warzywa neutralne i owoce niskoenergetyczne.
Oraz szczególnie produkty, które zabijają pasożyty: czosnek, marchew, kiszonki.





Ja się teraz tak na co dzień odżywiam, włączając w to strączki i owoce. U mnie niektóre objawy znikają, a inne się nasilają, czasem zmienia mi się humor, a czasem kształt stolca. Podobno potrzeba tyle miesięcy, ile lat trwała grzybica.

W międzyczasie trzeba oczyścić wątrobę z kamieni, bo to tam również tkwią jaja i pasożyty. Te które krążą w krwi podobno zaczepiają się na kamieniach w wątrobie. Poza tym odciążona wątroba będzie prawidłowo funkcjonować.































Krok drugi oczyszczanie jelit

Drugi krok to kuracja oczyszczająca jelita grubego

I to bardzo ważne, bo inaczej będziemy ciągle się czuć słabo, mogą pogłębiać się różne choroby. Jednak należy pamiętać, że to jest związane z oczyszczaniem organizmu, z usuwaniem toksyn, kamieni i naruszenia pasożytów.

Tombak poleca lewatywę. I to z pewnością najskuteczniejszy sposób na oczyszczanie, ale go nie zastosowałem. Podobno nawet lepsza jest hydrokolonoterapia.
Ja zastosowałem terapie z kefirami, dziennie po kilka, rano i wieczorem, a w piątek nawet do litra, chociaż kuracja powinna wynosić 2,5 litra w ciągu dnia z zagryzaniem sucharów. Mnie się nie spieszyło. Wystarczy jeść dużo owoców i warzyw i śmieci same zejdą z jelita grubego. Zapach stolca powinien po prosty być neutralny. I tyle.

Chyba, że ktoś naprawdę zapchał sobie jelito kamieniami, to może odczuwać bóle brzucha oraz bóle głowy od toksyn. Wtedy naprawdę polecam zabieg hydrokolonoterapii.

Do tego jest jeszcze kuracja suszonymi owocami - jeśli ktoś ma ewidentnie objawy pasożytów, to tylko je dokarmi, więc nie polecam. Lepiej zjadać białą skórkę cytrusów i wypijać cykorię instant.





Krok pierwszy - dieta rozdzielna

Krok pierwszy do weganizmu to nie spieszyć się. 


Człowiek jest uzależniony od wielu produktów i jeśli wszystko naraz odrzucimy to nie wytrzymamy z własną psychiką. Tak samo przy rzucaniu papierosów, postępujemy podobnie z mięsem i nabiałem. Stopniowo zmniejszając mięso w posiłku i zwiększając warzywami.

Ja zacząłem od rozdzielania posiłków od rozdzielania węglowodanów od białek. I do każdego posiłku obowiązkowo jakieś warzywo "neutralne" czyli do kotleta dobierałem ogórek, a do kaszy jakąś sałatkę. Nie lubiłem warzyw, więc na początku nie smakowały mi same ziemniaki, ale po tygodniach przyzwyczaiłem się do tego. Mierzenie czasu trawienia, odstąpienie od słodyczy i zminimalizowanie do weekendowego święta brzuszka.

Mój jadłospis wtedy wyglądał mniej więcej tak:
Przekąska - plasterki szynki
Śniadanie - Chleb (oczyszczony bezglutenowy) z sałatą i banan
Przekąska - plasterki sera
Obiad - ziemniaki z warzywami
Kolacja - kotlety z jakimś warzywem

Zacząłem chudnąć mimo, że jadłem dość sporo, bo wiecznie byłem głodny. Ale minął czas, kiedy drastycznie schudnąłem i wiele rzeczy zaczęło się normalizować.
Pogłębiałem swoją wiedzę na temat dietetyki i doszłem do tego, że trzeba zmniejszyć ilość truchła w ciągu dnia. Zrezygnowałem z szynki i sera, pozostawiając przy kotletach, udkach i innych niepaczkowanych mięsach. Zacząłem wprowadzać kasze.

Jadłospis:
Przekąska - jabłko
Śniadanie - chleb z sałatą i bananami
Obiad - ziemniaki lub kasza z warzywami
przekąska - jogurt
Kolacja - Truchło z warzywami lub zamiennie kasza

Następnie zdecydowałem się do jedzenia mięsa/ryb do dwóch razy w tygodniu. W zamian wprowadziłem soczewice, orzechy i inne strączki. Jadłospis pozostaje podobny.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Moje oczyszczanie

Czyli jak to się zaczęło. Oczywiście od wysypki i niezdrowego (a myślałem cały czas, że się zdrowo odżywiam) jedzenia bezglutenowego. Teraz wiem, że trzeba pozbyć się wszystkiego, co zwierzęce, i co przetworzone. Albo to nie znaczy, że i wy musicie trzymać taką restrykcję. Po prostu nie mam co robić, a i dla przykładu sprawdzam skuteczność - obecnie diety wegańskiej - na własnej skórze.

Po pierwsze wysypka. U mnie zaczęło się od modlitw o uzdrowienie i od różnych afirmacji podświadomości. Jestem zdrowy, jestem zdrowy w kółko jestem zdrowy... Nie pomogło. Potem wpadłem na tapping (czy jakoś tak) czyli opukiwanie kilku miejsc. Szkoda czasu i głupio to wygląda, choć można zawsze spróbować, jednym może pomóc.
Po drugie dostałem cynk o Tombaku, ogólnie o nim, jako profesorze o zdrowiu. W internecie jest dużo treści, poczytałem książkę i kolejno zacząłem stosować metody oczyszczające.
Najpierw kuracja olejem. Ssanie oleju. Pomaga pozbyć się toksyn, po 4-5 dniach czułem pogorszenie samopoczucia, więc kuracja jak najbardziej działa. Wysypka trochę zelżyła.

W międzyczasie przeszedłem na dietę rozdzielną-nadal-mięsną (gdyż wtedy nie zamierzałem z niego rezygnować - poza tym uważałem, że świnia jest po to, by ją przerobić na kiełbasę). I więcej nic robić nie zamierzałem, z wyjątkiem kuracji kefirowej. Tombak poleca lewatywy, a ja polecam hydrokolonoterapię, ale wtedy jeśli się już całkowicie zdecyduje nie jeść słodyczy ani truchła.
W ciągu miesiąca zszedłem z 73 kg na około 60 kg. Niedowagę mam w genach :) ale liczy się zdrowie, a nie  tłuszcz. Wydalałem w tym czasie taki smród, że za okno mnie było czuć. To wszystko masy kałowe, picie skondensowanego mleka (oraz ogólnie nabiału), które fermentowało i niszczyło moje jelito grube. Po kilku tygodniach zapach stolca był przyjemnie neutralny :) i na tym miało się skończyć, miałem żywić się wg diety rozdzielnej i 3 razy w tyg jakieś mięso, a raz w tyg święto brzuszka, gdzie nawżerałem się słodyczy.

Wtedy sądziłem, że to najlepsze rozwiązanie, dieta optymalna, że można jeść wszystko, w ilościach jakie się chce i tak dalej, stosując zasadę rozdzielności. Ale kłucia brzucha nie ustępowały, gazy, zmęczenie, biały język. Czytam pana Tombaka jeszcze raz. I jeszcze raz się zraziłem do oczyszczania wątroby - jak dla mnie była dość trudna - ale skupiłem się na pasożytach.

I w internecie odkryłem Candidę, jej objawy, oraz wiele innych pasożytów, które trzeba tępić (włosogłówki, lamblie, owsiki - to chyba wszystko we mnie bytowało lub nadal bytuje). Przeszedłem na podane diety przeciwpasożytnicze (z udziałem mięsa i niskowęglwodanową), ale bez większego rezultatu. Nie stosowałem żadnych specjalnych leków. Drogą eliminacji i wczytywania się w zdrowotne artykuły uznałem, że to mięso pomnaża bakterie gnilne.

Do tego wyczytałem, że jednak mięso szkodzi, jest uzależniaczem. Więc przeszedłem stopniowo na wegetarianizm. Dokładałem czosnku do potraw i kapusty kiszonej, piłem soki marchwiowe. Stosowałem posty, ale nie dadzą wielkiego efektu, pasożyty trzeba zabić. I za każdym razem kiedy wracałem do słodyczy - mojego ulubionego nałogu - za każdym razem powracał grzyb i poranne zmęczenie.

W między czasie rezygnacja z mięsa opierała się na sferze religijnej, ale o tym, że Jezus był weganinem wspomnę w innym poście. Jednak Jezus-wege oraz mięso, które działa jak narkotyk były fundamentem do zbudowania mostu do weganizmu (jeszcze wegetarianizmu, ale kiedy miałem ochotę na serki wiejskie szybko uznałem, że to jakieś działanie narkotyczne- nabiał też powoduje powstawanie śluzu)

Wszystko wyeliminowałem, i po roku od zaczęcia przygody z Tombakiem stałem się weganinem :) A do podtrzymywania tej diety motywuje mnie Jezus oraz to, by nie dokarmiać niechcianych robaków w jelitach.

Wracając do tematu. Między dietą przeciwpasożytniczą a wegańską zastosowałem oczyszczanie wątroby. To znaczy najpierw była to 60% mikstura Słoneckiego czyli łyżka oleju i sok z cytryny (bez aloesu, bo mi się nie chciało tego kupować) przez miesiąc, aż nagle coś mi się uwolniło i dostałem sraczki z kilkoma zielonymi kulkami. Postanowiłem szybciej się tego pozbyć, więc oczyszczanie wątroby wg Tombaka (podobno wg Clark jest lepsze). Instrukcję trzeba dokładnie przeczytać, ja pomijałem lewatywy, dlatego lepsza jest metoda Clark, po prostu częściej się biega do toalety i bardziej się jest zmęczonym.
I warto było, bo przez kamienie w wątrobie również miałem nawroty wysypki, a teraz czuję więcej energii.

Naprawdę trzeba dbać o wątrobę i dopiero po wypróżnieniu śmieci, które przetrzymywała zdałem sobie z tego sprawę. Zwierzęta i rafinowane produkty to śmierć dla wątroby.

Jeżeli wrócicie po takim oczyszczaniu do normalnego, mieszanego odżywiania, szybko powrócą wam objawy, więc nie ma powrotu. Albo jesz normalnie i chorujesz, albo wyzdrawiasz.








Kompozycje posiłków

Jak mi się będzie chciało to coś zamieszczę, ale wszystko opiera się na połączeniach typu kasza z warzywami albo strączki z warzywami według schematu połączeń diety rozdzielnej.

W sumie jednak nie chce mi się umieszczać przepisów. Lepiej kompozycje składników, wg diety rozdzielno-wegańskiej, żeby ktoś nie miał pretensji, że podałem złe proporcje.


KOMPOZYCJE WĘGLOWODANOWE


  1. Placki ziemniaczane: starte ziemniaki + mąka (gryczana) + przyprawy
  2. Mus bananowy: rozbełtany banan z plamkami + gorzkie kakao + cynamon/gałka muszkatołowa + świeża mięta
  3. Kotlety: z kaszy jaglanej/gryczanej/innej
  4. Pudding: kasza jaglana + banan + daktyl
  5. Kanapka: rozbełtane awokado (jako zamiennik masła) + liść kapusty + rzodkiewka + ogórek kiszony

KOMPOZYCJE BIAŁKOWE

  1. Zupa ze strączków: fasolowa/grochowa/ciecierzycowa/soczewicowa + włoszczyzna + gotowane pomidory
  2. Sałatki ze strączków: ugotowana fasola + surówka kapuściana
  3. Bigos: ugotowana fasola + kapusta i kiszona kapusta (jak na bigos) + koncentrat pomidorowy
  4. Kotlety ze strączków 
  5. Orzechy/nasiona + surówka z kapusty








Jadłospis

Według mnie wszystko bazuje na aminokwasach, które trzeba dostarczać tym więcej im więcej ktoś pracuje lub ćwiczy. Jeżeli są ludzie, którzy mało się ruszają to automatycznie nie potrzebują aż tylu jedzenia. Można urządzać dni postne na samej wodzie, posty Daniela na warzywach niskowęglowodanowych i niskobiałkowych, dni frutariańskie, w letnim sezonie na owoce lub surową dietę, jeśli komuś tak pasuje.

Nie sprawdzałem, ale skoro surowa dieta powoduje wychładzanie organizmu, to można podgrzać do około 30 stC albo na okres zimy przejść na typowo wegańską dietę.



ODPOWIEDNIA KOLEJNOŚĆ

Przypomnę, że w diecie rozdzielnej najważniejszą funkcję sprawia kolejność wrzucania pożywienia i czas trawienia. Jeżeli zjemy najpierw orzechy, a po 10 min jabłko to dostaniecie niestrawności. Najpierw jabłko potem 10 - 15 min przerwy, a potem orzechy. Jabłko wpada do jelita cienkiego i nie jest blokowane przez trawiące się w żołądku orzechy. Popijać można po godzinie najlepiej małymi łyczkami. Po 2-3 godzinach lub później można znów coś zjeść - mając pusty żołądek.

Czas trawienia liczy się od zakończenia posiłku.

Pusty żołądek - woda/płyn (5-10 min przerwy) - nieduży owoc - (15-30 min przerwy) - posiłek węglowodanowy lub białkowy - (2-3 h przerwy) - woda/płyn po 1 h - pusty żołądek po 2-3 h

Nic skomplikowanego. A jedząc w ten sposób organizm nie męczy się z różnymi sokami trawiennymi i enzymami. No i nie trzeba co chwilę jeść. Można zjeść jabłko na śniadanie, po 5 godzinach kaszę z warzywami, a ma wieczór garść orzechów. Wszystko w zależności od własnych potrzeb.



JADŁOSPISY

Najlepiej, jeśli w danym dniu znajdzie się posiłek węglowodanowy i posiłek białkowy.

SCHEMAT OGÓLNY
Śniadanie - posiłek owocowy lub węglowodanowy
Obiad - posiłek węglowodanowy
Kolacja - posiłek białkowy

Co w praktyce przedstawia się następująco:

Jadłospis nr 1
Śniadanie - kasza jaglana z bananem

Obiad - ziemniaki z warzywami
Kolacja - zupa z soczewicy

do tego osobne porcje owoców lub warzyw jako przekąska, zachowując odpowiednie czasy trawienia, tak byśmy odczuwali lekkości.

Jadłospis nr 2

Śniadanie - koszyk truskawek
Obiad - ziemniaki z warzywami
Kolacja - kasza gryczana z warzywami

do tego przekąska w postaci nasion

Jeżeli żywimy się prawidłowo, to możemy co drugi dzień nawet pościć lub robić dni owocowe. Tylko aktywni fizycznie powinni stosować się do wydatku energetycznego, ale też przyda im się przerwa.

Jeżeli nie zapewnimy odpowiednich wartości odżywczych, to albo będziemy stale głodni, albo będziemy czegoś szukać w lodówce, albo dostaniemy napadu na słodycze. Wtedy trzeba zjadać więcej posiłków białkowych lub przekąsić garść orzechów/pestek.

Ponadto dieta działa najlepiej wtedy, kiedy jesteśmy oczyszczeni z toksyn, pasożytów i kamieni, szczególnie w wątrobie (więc oczyszczanie jest bardzo wskazane)








czwartek, 12 czerwca 2014

Kultura jedzenia

Nawet, jeśli jedlibyśmy coś niesamowicie zdrowego, to bez odpowiedniej kultury jedzenia i tak sobie szkodzimy. Wszystkie rady mają swoje znaczenie, mniejsze lub większe i stosowanie się do nich jest bardzo trudne, dlatego potrzebna jest siła woli.

LEKCJA 1 POPIJANIE


Pijemy na pusty żołądek, wodę na 5 min przed posiłkiem, herbaty ziołowe, soki owocowe i/lub warzywne na 10-15 min przed posiłkiem, o ile to możliwe, bo przecież każdy z nas się śpieszy, ale generalnie lepiej jest najpierw coś wypić, a później zjeść. Po posiłku zaleca się przepłukać usta. Po godzinie od jakiegokolwiek posiłku, czy to będzie banan, czy kasza, pić wodę najlepiej małymi łyczkami. W drugiej godzinie można pić normalnie.
Dlaczego to jest takie ważne? Bo kiedy posiłek trafia do żołądka, to nie dość, że popijaniem rozpuszczamy sok trawienny, to jeszcze przesuwamy pokarm do dalszej części układu pokarmowego. Czyli taki niestrawiony posiłek trafia do jelit, gdzie fermentuje.



LEKCJA 2 PRZEŻUWANIE


Cokolwiek byś nie jadł - przeżuwaj. Cokolwiek byś nie pił - również przeżuwaj, nawet wodę. Długo, dokładnie, aż pokarm zmięknie i stanie się wodnisty. Co najmniej 30 razy. Dla kogoś, kto się spieszy, lepiej zjeść mniej, a dokładniej przeżuć, niż wepchać jedzenie do żołądka.
Wszystko przez to, że ślina wstępnie trawi węglowodany, natomiast błonnik powinien być maksymalnie rozgnieciony przez zęby, inaczej może powodować gazy. A w każdej roślinie znajduje się pewna ilość węglowodanów oraz błonnika. W ślinie posiadamy "coś", co oczyszcza pokarm z wirusów.
Poza tym powinniśmy jeść jak najdłużej - informacja z nasyceniem przez wątrobę do mózgu trafia z opóźnieniem, bo nawet przez 15 min. Długo + dokładnie = zdrowo


LEKCJA 3 ILOŚĆ

To bardzo trudne, według słowa Hipokratesa, odchodzić od stołu jeszcze z uczuciem głodu. Ale kiedy tak zrobimy, czyli zjemy mały posiłek, strawimy go bez przeciążania żołądka i enzymów z wątroby. Żołądek nie przyjmie więcej pożywienia, ile jest w stanie zmieścić w swoich fizjologicznych rozmiarach, a wątroba nie wydzieli więcej enzymów, musi je wytworzyć. Także większy posiłek staje się ciężkostrawny, nawet jeśli zjedlibyśmy kilogram zdrowych jabłek naraz. Lepiej zjeść więcej mniejszych posiłków co 2-3 godziny, jeśli ktoś potrafi tak sobie ułożyć rozkład dnia. W zdrowym organizmie, pozbawionym pasożytów (które trują i czerpią najlepsze składniki) i kamieni nie trzeba tak często jeść, wg Tombaka nawet dwa posiłki w ciągu dnia dla umysłowego, trzy dla fizycznego. Kwestia przyzwyczajenia.
Więc powinniśmy zjeść tyle ile na dłoni lub aż do zaniknięcia głodu. Kiedy czujemy nasycenie i dalej jemy, a nawet się obżeramy, to będziemy ospali po posiłku, wytworzy się kwas moczowy, a posiłek będzie fermentował. Ilość idzie w parze z przeżuwaniem. Długo + dokładnie + jak najmniej = jeszcze zdrowiej


LEKCJA 4 PRAGNIENIE

Pragnienie jest mylone z uczuciem głodu, bo nie zawsze musi suszyć w ustach. Dlatego lepiej jest wypić 1-2 szklanki płynu, zachowując odstępy między posiłkami, niż rzucać się na kolejny z rzędu posiłek. Albo wyjść na dwór niż siedzieć przed TV i z nudów się obżerać.


LEKCJA 5 TEMPERATURA


Optymalna temperatura dla posiłku/płynu powinna wynosić tyle, ile panuje w organizmie czyli jakieś 37 stC. Jeżeli wypijemy pół litra zimnej wody, bez przetrzymywania w buzi, to żołądek nie rozpocznie procesu trawienia, dopóki nie ogrzeje wody, a przy okazji wychłodzimy sąsiadujące organy. Dlatego wszelkie lody dla ochłody odpadają (i tak są z mleka i z cukru). Lepie wypić sok pomidorowy, soki lub owoce z cytrusów oraz inne produkty, które ochładzają organizm.
Natomiast ważniejsze jest, by jakikolwiek płyn/posiłek nie przekraczał 37 st C. Jeżeli coś nas parzy w język to na pewno sparzy przełyk i narobi wrzodów żołądka. O ile organizm może ogrzać posiłek, o tyle nie schłodzi go, więc dmuchami i czekamy, jeśli nie chcemy się narazić.



LEKCJA 6 INNE

Czyli takie, że leżenie po posiłku odkłada go w tłuszcz, więc niepolecane dla otyłych. Lepiej te półgodzinki postać lub pospacerować.
Unikać smażenia czy podgrzewania tłuszczów, nawet te najzdrowsze zmieniają się w niezdrowe. Dotyczy również orzechów czy nasion. Ogólnie wszystko co smażone jest niezdrowe, ale od czasu do czasu... jak kto woli.
Owoce (półkwaśne/kwaśne) należy jeść w pierwszej połowie dnia, do godziny 15, najlepiej na śniadanie. (Banan można zjeść do kolacji).
Na 2-3 godziny przed spaniem już nic nie jeść. A najlepiej ostatni posiłek około godziny 18, o ile nasz rytm dnia jest taki, że kładziemy się koło 21. Według zegara biologicznego w każdej porze oczyszcza się jakiś organ, a wątroba właśnie koło 20. Kiedy pójdziemy spać po jedzeniu, to pokarm może nie zostać strawiony i odłoży się w masy kałowe albo będzie się przeciążał trawieniem i wstaniesz wyczerpany.
Lepiej nie odgrzewać posiłków, wytwarzają się toksyny i obciąża to wątrobę.





PODSUMOWANIE

To od nas zależy nasze zdrowie. Przeciążony złymi nawykami organizm przestaje funkcjonować, daje sygnały, które zwalczamy lekarstwami. Jeżeli się opamiętamy, to wyjdziemy z tego niezdrowego obiegu, wszystko w naszej woli. Niestety czasem sytuacja sprawia, że nie można się zastosować do powyższych rad, więc w zamian można urządzać dni postne. Czasem można się obżerać, ulegać pokusom, zjeść coś niezdrowego, jeżeli ma to pomóc w zmotywowaniu się.




















































środa, 11 czerwca 2014

Dieta WaR

Dieta Wegańsko-Rozdzielna.


Zanim się na nią przejdzie, dobrze jest skorzystać z kuracji oczyszczających. Ewentualne pogorszenia samopoczucia wynika z nadmiaru toksyn - kamieni kałowych i wątrobowych oraz pasożytów.

W diecie WaR spożywamy wszystko, co naturalnie wyrosło z ziemi, czyli zasada typowo wegańska, ale łączymy wg zasad diety rozdzielnej.

ZAKAZANE
  • produkty zwierzęce: mięso, ryby, drób i wszystko, co żyje, ma oczy i ucieka, kiedy chce się go zabić
  • jaja i nabiał, wszystko co z mleka przetworzone, nieważne z jakiego zwierzęcia
  • tłuszcze pochodzenia zwierzęcego, wraz z którymi wytapiane są wszelakie toksyny
  • produkty śmieciowe, czyli wyroby z dodatkiem cukru, fast foody i oczyszczone pieczywo
  • produkty z dodatkiem octu, typu ogórki konserwowe, musztarda, ketchup
  • wszelakie przetworzone przez przemysł spożywczy, który w składzie zawiera więcej emulgatorów i chemicznych śmieci niż to jest konieczne
  • alkohol, kawa, używki według uznania, ale to niszczy wątrobę

DOZWOLONE
  • warzywa, owoce wszelakiego koloru (i wcale nie muszą być z bio upraw, bo to przesada)
  • pełnoziarniste kasze (jaglana, gryczana, komosa itp), ryż brązowy
  • warzywa strączkowe, kiełki, nasiona, pestki, orzechy
  • tłuszcze roślinne (tłoczone na zimno, z wyjątkiem margaryn!)
  • pełnoziarniste pieczywo (typ 2000, żadne zabarwione mieszanki i najlepiej wypiekane w domu, a nie sprowadzane z Chin)

Ważna jest suplementacja wit B12, wg zaleceń lekarza.
To teraz słowo odnośnie idealnej diety - nie ma diety cud, dlatego że każdy organizm inaczej przyswaja pokarm. Jedni zawsze będą walczyć z nadwagą, a inni z niedowagą, jedni będą rozbudowani, inni niscy. To zaleta genów, które trzeba zaakceptować. Jednak w diecie nie chodzi o to, by schudnąć, tylko żeby czuć się komfortowo, żeby odciążyć organizm z kamieni i pozbyć się pasożytów. Poza tym chorób genetycznych nie wyleczy żadna dieta, a winę za nie ponoszą nasi przodkowie, żywiący się truchłem zwierzęcym.



JAK TO WSZYSTKO UKŁADAĆ?

Dieta rozdzielna polega na łączeniu węglowodanów z grupą neutralną I oraz białek z grupą neutralną II.

WĘGLOWODANY
  • Ziemniaki
  • Kukurydza
  • Ryż
  • Kasza jaglana, gryczana itp
  • Zboża, płatki, otręby
  • Pełnoziarniste pieczywa
  • Słodkie owoce: banany, daktyle, figi
GRUPA NEUTRALNA DLA WĘGLOWODANÓW
  • Warzywa: brukselka, kapusta, brokuł, kalafior, brukiew, rzepa, gorczyca, kalarepa, chrzan, burak, seler, szpinak, marchewka, cykoria, szparagi, pora, sałata, rzodkiew, rzeżucha, papryka, pietruszka, bakłażan, dynia, czosnek, awokado, zielony groszek, fasolka szparagowa, oliwki, cebula, grzyby
  • kiełki, zioła, przyprawy
  • ogórek zielony, świeży kabaczek, patison, cukinia (surowe niszczą witaminę C)
  • kiszone warzywa: ogórki kiszone, kapusta kiszona itp
  • Tłuszcze roślinne (najlepiej tłoczone na zimno) w rozsądnej ilości
  • Suszone owoce (przy nich lepiej nie dodawać tłuszczy)
  • Pozostałe, w niedużej ilości: nasiona słonecznika, pestki dyni, mak, sezam, wiórki kokosowe, migdały



BIAŁKA
  • Warzywa strączkowe: fasole, soczewice, ciecierzyce, groch, bób, soja (i przetwory sojowe, tempeh, kiełki soi)
  • Orzechy - wszystkie rodzaje
  • Nasiona, pestki
GRUPA NEUTRALNA DLA BIAŁEK
  • gotowany pomidor, koncentrat pomidorowy
  • Warzywa: brukselka, kapusta, brokuł, kalafior, brukiew, rzepa, gorczyca, kalarepa, chrzan, burak, seler, szpinak, marchewka, cykoria, szparagi, pora, sałata, rzodkiew, rzeżucha, papryka, pietruszka, bakłażan, dynia, czosnek, awokado, zielony groszek, fasolka szparagowa, oliwki, cebula, grzyby
  • kiełki, zioła, przyprawy
  • ogórek zielony, świeży kabaczek, patison, cukinia (surowe niszczą witaminę C)
  • kiszone warzywa: ogórki kiszone, kapusta kiszona itp




Podobno do białek można dodawać owoce (kwaśne jabłka, morele, czarne jagody, grejpfruty, kiwi, cytryny, nektarynki, pomarańcze, brzoskwinie, gruszki, ananas, kwaśne śliwki, jeżyny, truskawki), które rzekomo pomagają trawić białka. Mnie osobiście połączenie surowego grejpfruta z pestkami dyni przeciążyło, ale być może dodanie jabłka do gotującej się fasoli nie wywoła takiego efektu, analogicznie przy dodaniu pomidorów.
Zasada jest taka, by po jedzeniu nie odczuwać, że nam coś leży na żołądku. Trzeba jeszcze zwrócić uwagę, że ewentualne wzdęcia wywołane są przez pasożyty, nieważne, jak dobrze byśmy połączyli posiłek.
Odnośnie zasad i kultury jedzenia opiszę w innym poście.



Teraz bardzo ważna zasada odnośnie spożywania owoców: owoce jemy zawsze na pusty żołądek (tylko wg Haya łączy się z białkami, ale osobiście odradzam), dlatego, że trawią się w jelicie cienkim i fermentują, kiedy natrafią na pożywienie w żołądku.

Owoce również wymagają odpowiedniego połączenia według gniazd nasiennych. Można łączyć z neutralnymi warzywami i tłuszczami



OWOCE
  • Jabłka - gruszki
  • Brzoskwinie - morele - nektaryny - śliwki
  • Truskawki - borówki - maliny - jeżyny - jagoda
  • Wiśnie - czereśnie
  • Winogrona
  • Pomarańcza - grejpfrut - limonka - cytryna
  • kiwi
  • żurawina
  • ananas
  • Owoce melonowe (arbuz, melon, papaja, kantalupa itp) - spożywamy zawsze osobno

GRUPA NEUTRALNA DLA OWOCÓW
  • Warzywa: brukselka, kapusta, brokuł, kalafior, brukiew, rzepa, gorczyca, kalarepa, chrzan, burak, seler, szpinak, marchewka, cykoria, szparagi, pora, sałata, rzodkiew, rzeżucha, papryka, pietruszka, bakłażan, dynia, czosnek, awokado, zielony groszek, fasolka szparagowa, oliwki, cebula, grzyby
  • kiełki, zioła, przyprawy
  • ogórek zielony, świeży kabaczek, patison, cukinia (surowe niszczą witaminę C)
  • kiszone warzywa: ogórki kiszone, kapusta kiszona itp
  • Tłuszcze roślinne


W następnych postach opiszę schematy jedzenia, jadłospisy, przykłady połączeń i ewentualne przepisy.














Dlaczego zmieniłem sposób odżywiania

Powstało wiele stron internetowych na temat zdrowej diety. Zbadałem na sobie różne rodzaje, z różnym skutkiem. Przede wszystkim miałem motywację, by zmienić coś w swoim życiu. Po pierwsze celiakia od wczesnego dzieciństwa. Czyli można powiedzieć, że stosowałem dietę bezglutenową przez ćwierć życia, myśląc, że to zdrowa dieta i zdrowe jedzenie bo bezglutenowe.

Niestety dieta bezglutenowa opiera się na oczyszczonych mąkach, pozbawionych cennych wartości mineralnych. Dla porównania w chlebie bezglutenowym znajdziemy około 70 gram węglowodanów i 0,05 gram białka. Zero błonnika, jakieś emulgatory i spulchniacze. A w zwykłych waflach ryżowych - również bezglutenowych - białka jest ponad 7 g. Białko jest ważne w produktach zbożowych, tym bardziej przy diecie wegańskiej.

Następstwem takiego odżywiania (plus "zdrowe" słodycze bezglutenowe) oczyszczonym pieczywem i mięsem, czyli mieszaną dietą bezglutenową było powstanie wielu chorób, od alergii po pokrzywki, jelitówki czy chroniczne zmęczenie. W rezultacie rosnący apetyt na słodycze. Wizyty u dermatologów i alergologa nie dawały skutecznego rezultatu - pokrzywka swędziała, rosły bąble, a od drapania myślałem, że zjadę sobie skórę do kości. Żadne lekarstwa nie pomagały. W efekcie depresja, niechęć do życia i "wszystko jest bezsensu".

W tym momencie musiałbym popełnić samobójstwo, ale na szczęście moja wiara w Boga nie pozwoliła mi odebrać sobie życia. Modliłem się chyba do każdego świętego, w tym do papieża Jana Pawła II i Katarzyny Szymon o zdrowie. Stosowałem różne afirmacje, medytacje, a nawet opukiwanie. Nic nie pomogło. Szukałem więc innego sposobu - już w tym momencie czułem, że wysypka pochodzi z wewnątrz mojego ciała, ale nadal nie wiedziałem, dlaczego. Przypomnę, że alergolog zakazał jadać surowiznę, po której faktycznie mi się pogarszało, coś w rodzaju alergii krzyżowej.

Idąc dalej przerwałem stosowanie maści - sterydów przeciw alergicznych - uznając, że kiedy smaruję palce to pęcherzyki wychodzą na dłoniach, a kiedy i dłonie smaruję to wysypka rozrasta się aż do ramion. Odrzuciłem więc takie maści, zostawiając tylko takie, które nawilżały skórę.

Tutaj doszedłem do ściany. Nie wiedziałem, skąd bierze się alergia. Dlaczego Bóg stworzył jedzenie i pyłki, które uczulają człowieka? Dlaczego nie pomaga i nie uzdrawia? Teraz już znam odpowiedzi na te pytania. Dzięki pewnej osobie, która naprowadziła mnie na książki Tombaka. Od tego momentu moje życie diametralnie się odmieniło.

Pewnie wielu z Was miało doświadczenie z jego kuracjami i metodami. Nie wiem jak wy, ale ja niezbyt dokładnie się stosowałem do jego rad.

Pierwsza moja zmiana polegała na diecie rozdzielnej. Ale w książkach pojawiło się wiele sprzeczności, więc postanowiłem osobiście sprawdzać swoje od czucia, co do łączonych potraw, na podstawie diety Haya i innych informacji zawartych w internecie. O niełączeniu napiszę w innym poście.

Przede wszystkim rozdzieliłem mięso od ziemniaków, chleb od szynki i tak dalej (u mnie dieta bezglutenowo-rozdzielno-mięsna). Wtedy nie zamierzałem być weganinem. W efekcie takiej diety schudłem około 13 kg wydalając z siebie duże masy kałowe. Stwierdziłem, że to wystarczy, aby dalej żyć zdrowo. W spokoju żywiłem się mięsem i słodyczami i myślałem, że po paru miesiącach całkowicie wyzdrowieję. Wysypka oczywiście przechodziła, ale nade wszystko męczyły mnie gazy, bóle brzucha i powracająca wysypka.

Powiedziałem sobie, że z własnej woli nie pójdę do lekarza (do czego nikogo nie namawiam, bo są lekarze, którzy wiedzą, jak leczyć) więc pozostały artykuły o zdrowiu w internecie. I oto co się dowiedziałem: jelito grube zamieszkuje Candida Albicans. Ponadto zauważyłem w sobie połowę z opisanych jego objawów. Od tego momentu zaczęło się piekło w walce ze słodyczami. Taka wojna (dieta WaR - wojenno-wegańsko-rozdzielna). Zaczęły się eksperymenty z dietą przeciwpasożytniczą. O różnych metodach, bardziej lub mniej skutecznych opiszę w innym poście.

Na tym etapie miałem już tylko suche dłonie, czasem pojawiał się jakiś bąbel, ale ogólnie wysypka już mi nie przeszkadzała. Przeszkadzały mi objawy pasożytów, o których również się dowiedziałem. Owsiki, włosogłówki, lamblie. Nikt nie zdaje sobie z tego sprawy, że to bytuje sobie w różnych organach.

Kolejnym krokiem było oczyszczanie wątroby. O ile jelito grube oczyści się przy pomocy błonnika, po przejściu na dietę rozdzielna, o tyle pasożyty same nie wyjdą, a kamienie w wątrobie trzeba odblokować. Zająłem się więc kuracją na wątrobę. Najpierw stosowałem łyżkę oleju roślinnego (z oliwek lub pestek winogron) wg mikstury pana Słoneckiego wyłączając aloes, którego nie chciało mi się kupować. Efekt słaby. Postanowiłem zdobyć się na kurację oczyszczania wątroby wg Tombaka (do wyboru jest jeszcze wg Clark). Dzięki temu wydaliłem z siebie "zieleń" oraz kamienie.

Z miesiąca na miesiąc moje zdrowie się poprawiało, jedynie pasożyty ciężko się trzymają. W tym momencie nadal nie zostałbym weganinem gdyby nie dwie informacje. Po pierwsze wszelakie produkty zwierzęce i produkty mleczne (również zakwaszony nabiał) powodował  śluz i jakiś efekt narkotyczny (czy tak łatwo jest zrezygnować z takiego pysznego jedzonka? Pewnie, że nie).

Dlatego do zrezygnowania z mięsa, drobiu, ryb, jajek i nabiału zmotywowała mnie przede wszystkim religia. Tak samo jak nikt z lekarze nie poinformuje pacjenta o jego kamieniach kałowych, żółciowych i pasożytach, tak samo żaden ksiądz nie poinformuje o tym, że Jezus był weganinem, a jego nauki opierały się również o niezabijanie zwierząt.

Wszystko ładnie się układa w całość. Ludzkość grzeszy, jedząc zwierzęta, więc przyroda sprowadzi zagładę. Niestety, nikt nie zmieni zatwardziałego zdania, bo tradycja została już zakorzeniona, bo taki został wyznaczony standard, że do życia potrzebne jest mięso.

Obecnie stosuję w 95% dietę wegańską, gdyż nie da się uniknąć dodatku jakiegoś żółtka czy śmietany, chyba że znajdę wegańską żonę :) Poza tym jakieś resztki kamyczków z wątroby i pasożyty, które podobno uaktywniają się co pewien cykl, więc minie kilka lat zanim się całkowicie od nich uwolnię.

Mimo wszystko zachęcam do stosowania diety wegańskiej i obserwacji swojego ciała.


Słowo wstępu Dieta WaR

Dieta WaR to nic innego jak dieta wegańsko-rozdzielna. Jest przeznaczona dla ludzi, którzy pragną wyzwolić się od wszechobecnej manipulacji żywieniowej. Dla ludzi godnych honoru, którzy szanują życie i dbają o swoją przyszłość. Dla zmotywowanych, którzy nade wszystko pragną czuć się zdrowo i silnie.

Jeżeli z jakiegoś powodu uważasz inaczej, uważasz, że lepiej jeść zwierzęta, poddawać się urokowi alkoholu, papierosów, śmieciowego jedzenia i słodyczy, to nie narzekaj na zły stan zdrowia, na czekanie w kolejkach do lekarzy i na drogie lekarstwa. Albo idzie się na całość, albo zostawia w spokoju.